Cześć i czołem!
Stadion doczekał się murawy:)
Zrobiłem ją teraz, ponieważ po zamontowaniu dźwigarów trudniej by było
położyć trawę.
A o to kolejna część historyjki.
"Majstry"
Odcinek 4.
Zielono mi...
Zenek i Franek po zbudowaniu dźwigaru zrobili sobie przerwę.
Odpakowali kanapki. Franek zdążył tylko zapytać:
- Zenek, z czym masz?- gdy właśnie podszedł do nich Alfred.
- No, panowie! Koniec przerwy. Właśnie przyjechała ciężarówka z trawą z Holandii.
- Ale panie prezesie, my dopiero co odpakowaliśmy kanapki!- oburzył się Franek.
- Jak zabiorę wam premię to nie będziecie mieli czego odpakowywać! Terminy gonią. Dalej chopy!
Chcąc nie chcąc musieli się ruszyć.
Rozładunek poszedł szybko.
Minuta pięć i bela trawy znalazła się na ziemi.
W sumie można powiedzieć, że bela sama spadła im z naczepy.
Pod czujnym okiem prezesa, majstry przenieśli belę trawy na stadion.
- Tylko ostrożnie panowie! Żeby wam się ta bela teraz nie rozwinęła!
Po krótkim spacerze z ciężarówki na stadion, przyszła pora na najtrudniejszy etap.
Alfredowi najlepiej wychodziło dyrygowanie.
Szybko wdrapał się na stadion i pokrzykiwał:
- Franek unieś bardziej do góry!- krzyczał z góry prezes.
- Uhh!- tylko tyle mógł z siebie wydobyć cały czerwony z wysiłku Franek.
Waga beli była niemała.
Chłopcy dostali mocno w kość przy tej robocie.
Po około godzinie bela wylądowała wewnątrz stadionu.
Nie czekając majstry przecięli sznury, którymi była związana bela.
No i zaczęli rozwijać.
Na początku szło im trochę krzywo...
... ale czujne oko Alfreda czuwało nad wszystkim.
- Zenek! Wyrównaj do prawej!- pokrzykiwał.
Trawa w całości została położona. Zenek i jego podwładny chodzili i równali trawę, żeby nie było żadnych nierówności. Murawa musi być gładka jak stół.
Po położeniu trawy majstry zaczęli malować linie na boisku.
Zenek pomalował niecały metr, po czym wstał.
- Nie no, ja muszę sobie łyknąć trochę, bo znowu krzywo namaluję i będę musiał słuchać gadania prezesa.
Po tych słowach odszedł na chwilę.
Wrócił po kilku minutach zadowolony.
- Nooo! Teraz to można malować!
Pod koniec dnia linie były już namalowane.
Alfred przyszedł, aby sprawdzić efekt końcowy.
- Oj, oj... Ta linia jest krzywa. Kto ją malował?- zapytał zdecydowanie prezes.
- Ja, szefie...- odpowiedział niepewnym głosem Franek.
Alfred nic nie odpowiedział.
Przeszli na drugą stronę boiska.
- A tę kto malował?
- Też ja panie prezesie.- znów było słychać niepewny ton w głosie Franka.
- A to dziwne, byłem przekonany, że to sprawka Zenka!
- A gdzie tam! Panie prezesie, musiałem sięgnąć po wspomagacz, bo gdybym malował na trzeźwo to pola karne miałyby kształt trapezu, a na środku zamiast okręgu namalowałbym kwadrat! Musiałem sięgnąć po pomoc bo robota by nie poszła, no!
Zapadła cisza.
W milczeniu przeszli na środek boiska.
- Panowie! Chciałem wam podziękować za dobrą pracę. Na pewno uwzględnię to przy rozdawaniu premii. Teraz możecie iść coś zjeść. Smacznego!
Franek i Zenek poszli na zasłużony odpoczynek, a Alfred cieszył oczy dobrze wykonaną pracą.
Nawet Franek wyglądał na zadowolonego z pracy.
***KONIEC***
Wystapili:
|
Prezes, Alfred Wąs |
|
Kierownik budowy, Zenek |
|
Majster, Franek |
Filmik dotyczący namalowania linii na boisku jest w trakcie montażu:)
Niebawem pokażę Wam jakim sposobem namalowałem linie.
Dzięki za uwagę!
Do następnego:)