Zdjęcia oraz teksty, zamieszczane na blogu są moją własnością i zabronione jest kopiowanie ich bez mojej zgody. W przypadku gdy tekst lub zdjęcia nie są mojego autorstwa, zamieszczam odnośnik na końcu posta.

sobota, 30 stycznia 2016

Jak namalować linie na boisku- pierwszy filmik.

Witam!
Jakiś czas temu wspominałem o filmiku. 
Oto jest!
Nie znajdziecie go w żadnym kinie, ani telewizji. :)

Jest to mój pierwszy filmik. Lekka trema była. 
Włączyłem kamerę i...cisza. 
Mowę mi odjęło :).
To się tylko tak mówi, że łatwo jest coś nakręcić.
Tak samo myślałem do tej pory.
Jeżeli filmik Wam się spodoba i będzie pomocny to będą następne:)

W filmiku przedstawiłem wymiary, pokazałem jak narysować szablon, którego później
 użyłem do namalowania linii.

Filmik w większym rozmiarze możecie obejrzeć tutaj.

Zapraszam do oglądania:)





P.S.
Drugi dźwigar jest zrobiony.
Planuję w tym tygodniu zrobić pozostałe osiem.
Trzymajcie kciuki!

Do następnego!
5!

piątek, 22 stycznia 2016

"Majstry" Odcinek 4. Zielono mi...

Cześć i czołem!

Stadion doczekał się murawy:)
Zrobiłem ją teraz, ponieważ po zamontowaniu dźwigarów trudniej by było 
położyć trawę.
A o to kolejna część historyjki.

"Majstry"
Odcinek 4.
Zielono mi...


Zenek i Franek po zbudowaniu dźwigaru zrobili sobie przerwę.
Odpakowali kanapki. Franek zdążył tylko zapytać:
- Zenek, z czym masz?- gdy właśnie podszedł do nich Alfred.
- No, panowie! Koniec przerwy. Właśnie przyjechała ciężarówka z trawą z Holandii.
- Ale panie prezesie, my dopiero co odpakowaliśmy kanapki!- oburzył się Franek.
- Jak zabiorę wam premię to nie będziecie mieli czego odpakowywać! Terminy gonią. Dalej chopy!



Chcąc nie chcąc musieli się ruszyć.
Rozładunek poszedł szybko. 
Minuta pięć i bela trawy znalazła się na ziemi.
W sumie można powiedzieć, że bela sama spadła im z naczepy.
Pod czujnym okiem prezesa, majstry przenieśli belę trawy na stadion.
- Tylko ostrożnie panowie! Żeby wam się ta bela teraz nie rozwinęła!


Po krótkim spacerze z ciężarówki na stadion, przyszła pora na najtrudniejszy etap.
Alfredowi najlepiej wychodziło dyrygowanie.
Szybko wdrapał się na stadion i pokrzykiwał:
- Franek unieś bardziej do góry!- krzyczał z góry prezes.
- Uhh!- tylko tyle mógł z siebie wydobyć cały czerwony z wysiłku Franek.
Waga beli była niemała. 
Chłopcy dostali mocno w kość przy tej robocie.
Po około godzinie bela wylądowała wewnątrz stadionu.


Nie czekając majstry przecięli sznury, którymi była związana bela.
No i zaczęli rozwijać.
Na początku szło im trochę krzywo...


... ale czujne oko Alfreda czuwało nad wszystkim.
- Zenek! Wyrównaj do prawej!- pokrzykiwał.


Trawa w całości została położona. Zenek i jego podwładny chodzili i równali trawę, żeby nie było żadnych nierówności. Murawa musi być gładka jak stół.


Po położeniu trawy majstry zaczęli malować linie na boisku.
Zenek pomalował niecały metr, po czym wstał.
- Nie no, ja muszę sobie łyknąć trochę, bo znowu krzywo namaluję i będę musiał słuchać gadania prezesa. 
Po tych słowach odszedł na chwilę.
Wrócił po kilku minutach zadowolony.
- Nooo! Teraz to można malować!


Pod koniec dnia linie były już namalowane.
Alfred przyszedł, aby sprawdzić efekt końcowy.
- Oj, oj... Ta linia jest krzywa. Kto ją malował?- zapytał zdecydowanie prezes.
- Ja, szefie...- odpowiedział niepewnym głosem Franek.
Alfred nic nie odpowiedział.


Przeszli na drugą stronę boiska.
- A tę kto malował?
- Też ja panie prezesie.- znów było słychać niepewny ton w głosie Franka.
- A to dziwne, byłem przekonany, że to sprawka Zenka!
- A gdzie tam! Panie prezesie, musiałem sięgnąć po wspomagacz, bo gdybym malował na trzeźwo to pola karne miałyby kształt trapezu, a na środku zamiast okręgu namalowałbym kwadrat! Musiałem sięgnąć po pomoc bo robota by nie poszła, no!
Zapadła cisza. 


W milczeniu przeszli na środek boiska.
- Panowie! Chciałem wam podziękować za dobrą pracę. Na pewno uwzględnię to przy rozdawaniu premii. Teraz możecie iść coś zjeść. Smacznego!


Franek i Zenek poszli na zasłużony odpoczynek, a Alfred cieszył oczy dobrze wykonaną pracą.


Nawet Franek wyglądał na zadowolonego z pracy.


***KONIEC***



Wystapili:

Prezes, Alfred Wąs

Kierownik budowy, Zenek

Majster, Franek

Filmik dotyczący namalowania linii na boisku jest w trakcie montażu:)
Niebawem pokażę Wam jakim sposobem namalowałem linie.

Dzięki za uwagę!
Do następnego:)

czwartek, 21 stycznia 2016

Cisza na planie!

Witajcie!
Kolejny etap budowy to zrobienie murawy.
Z tej okazji postanowiłem nagrać filmik jak namalować linie na boisku.
Mam nadzieję, że kiedyś może się on komuś przydać.



Cisza na planie!
Kamera!


Poszła!
Akcja!
Zabieram się do roboty :)
Trzymajcie kciuki!

Do następnego!

środa, 13 stycznia 2016

O tym co w trawie piszczy.

Cześć!
Dziś będzie krótko.
Chciałbym przedstawić Wam aktualny stan budowy stadionu.

Skończyłem robić posadzkę. Dziś przyciąłem nierówne elementy, wyszlifowałem powierzchnie
i pokryłem trzema warstwami lakieru bezbarwnego.

O to co zmajstrowałem:

3/4 posadzki gotowe
Te trzy wystające krawędzie u góry oraz jedna na dole są już docięte. Wszystko jest równo :)
Kilka zdjęć niewyszlifowanej powierzchni:

Wyboje jak na polskich drogach :)



I dla porównania kilka zdjęć po szlifie:






Te wystające zapałki będą docięte równo z posadzką.

Zachęcam do komentowania :)
Wszystkie opinie mile widziane, zarówno te dobre jak i złe.

No! To by było na tyle dziś.
Widzimy się w kolejnym odcinku "Majstrów" :)

Tutaj możecie obejrzeć dotychczasowe odcinki:
Odcinek 1. Konferencja prasowa.

Dobrej nocki!




poniedziałek, 11 stycznia 2016

"Majstry" Odcinek 3. Świeża krew.

Witajcie!

Przyszedł czas na kolejny odcinek "Majstrów".  W budowie stadionu jest mały progress.
O postępach oraz planach, co i jak, dowiecie się w tym odcinku!

Zapraszam do lektury! 

"Majstry"
Odcinek 3.
Świeża krew.

Zenkowi został ostatni etap budowy posadzki, gdy z dołu krzyczał prezes:
- Zenek! Konferencja na dziś wieczór, musisz się wyrobić! Trzeba wszystko przygotować, a i raport z budowy dziś chcę na biurku zobaczyć!
- Będzie pan zadowolony!- odkrzyknął Zenek, nie przerywając pracy.



Kilka godzin później posadzka pod dźwigary była skończona. 
Alfred tylko na to czekał. Gdy przyszedł do niego Zenek, ten tylko pomruczał:

- No w końcu! Teraz trzeba tu przynieść baner konferencyjny i stół. Zrobimy konferencje przed stadionem. A i weź gdzieś ogłoś żeby każdy zainteresowany przyniósł ze sobą krzesełko. 

Zenek poszedł przygotować baner i stół, który zrobił kilka dni temu.
Chwilę musiał poczekać zanim prezes przyszedł mu pomóc.

- Zenek, a ty co tak się wleczesz?! Ruchy, ruchy. Czas to pieniądz!- krzyczał Alfred.
- No właśnie, godzinówkę mam panie prezesie!



- Dobra, dobra! Wystarczy, stawiaj tutaj. Ło matko, moje plecy- rzekł Alfred.



 W przymocowanie baneru, prezes również bardzo się zaangażował:
- Tylko dobrze przymocuj, żeby na nas się nie obaliło. O jeszcze tam daj ze dwie śruby.


Przyszła kolej na stół,
później Zenek podłączył mikrofony
i wszystko było gotowe. 


Do rozpoczęcia konferencji pozostało kilkanaście minut.



Pierwsi pojawili się Alfred oraz Zenek.
Tym razem punktualnie, bez żadnych niespodzianek.

Głos zabrał Alfred:

- Witam na drugiej konferencji prasowej. Nie zabiorę państwu dużo cennego czasu. Zwołałem te spotkanie, ponieważ chciałbym oznajmić wszystkim zainteresowanym, że do zespołu budowlanego dołączy jeszcze jeden fachowiec, Franek. Co prawda jest on jeszcze bez doświadczenia, ale po przemyśleniach i wyraźnych naciskach brata, uważam że chłopak sobie poradzi. W końcu to mój bratanek. Franek, zapraszam!




 Po tych słowach oboje wstali, a zza kulis nieśmiało wyszedł Franek.
Przywitany oklaskami dziennikarzy zajął miejsce przy mikrofonie.
Prezes oddał mu głos.


- Je... jee... jestem zaszczycony, że mogę tu... tu być dzisiaj z państwem. Wzięcie udziału w takim przeeeedsięwzięciu to dla mnie wielkie wyróżnienie. Li... li... liczę na owocną współpracę z... zzz... Zenkiem.

- Także to byłoby na tyle. Czy są jakieś pytania?- rzekł Alfred.
- Tak, tak, ja mam jedno!- krzyczał dziennikarz podnosząc rękę. - Na kiedy zaplanowany jest koniec budowy?
Prezes odpowiedział spokojnym głosem:
- Tak tak, planujemy skończyć stadion. Kiedy? Dobre pytanie. Na razie tylko planujemy, do końca jeszcze daleka droga. O dalszych planach poinformuje państwa Zenek.


- No więc tak, ekhem. W najbliższym czasie plany są następujące, Franek wyszlifuję posadzkę, zbuduje i zamontuje dźwigary pod dach, a ja go sprawdzę. A i byłbym zapomniał. Jeszcze położymy murawę. Trawa już jest zamówiona u dostawcy z Holandii, czekamy tylko za dostawą. Później zajmiemy się elewacją.


 - Dziękujemy państwu za uwagę. Pora wracać do pracy, czas nas goni. Raport z budowy zostanie opublikowany jutro. Zenek niestety nie wyrobił się z przygotowaniem. Więc teraz żegnamy się z państwem, życzymy dobrej nocy!- Tak z dziennikarzami pożegnał się prezes.

***KONIEC***


Wystąpili:

Prezes, Alfred Wąs

Kierownik budowy, Zenek


Majster, Franek





sobota, 2 stycznia 2016

"Majstry" Odcinek 2. Zenek, nie śpij!

"Majstry"
Odcinek 2.
Zenek, nie śpij!

Po konferencyjne after party zakończyło się... lepiej nie chcecie wiedzieć.
Niestety dla Zenka, kolejnego dnia trzeba było iść na budowę. Biedak ledwo wstał rano z łóżka.
Przyszedł pod stadion, otworzył skrzynkę z narzędziami, jeszcze na chwilę usiadł i...
...zasnął.
 Niczego nie świadomy spał smacznie prawie dwie godziny.



Nie zbudziły go nawet kroki zbliżającego się Prezesa.


Alfred, widząc Zenka , który śpi w czasie pracy, poczerwieniał ze złości.
Podszedł do kierownika budowy. Nie obchodziło go, że jest to cioteczny kuzyn wujka od strony matki. Praca to praca, nie ma zmiłuj.
- Zeeeeeneeeek!! Co Ty sobie myślisz!? 
Przestraszony biedak zbudził się nagle i stanął jak wryty. 
Podnosząc ręce do góry krzyczał:
- Nie strzelać! Nie strzelać!
- Zaraz cię strzele to się obudzisz! Po co żeś tak polewał?! Co Ty sobie wyobrażasz! W robocie jesteś, a w robocie się nie śpi!!!
 Alfred krzyczał tak ładnych parę minut. Biedny Zenek nie wiedział co odpowiedzieć.
Prezes na końcu dodał spokojnym głosem:
- I nie krzycz tak bo mi łeb pęka.




 Przy pomocy szefa, po długiej walce z utrzymaniem równowagi, majster pozbierał się i ruszył za Alfredem. Szedł baardzo chwiejnym krokiem.


 Spacer na górę stadionu, z wiadomych przyczyn, trwał o wiele dłużej niż powinien.
Dla Zenka ta droga była wyjątkowo męcząca.
Gdy tak szli, Alfred dał swojemu podwładnemu radę.
- Zenek, tak na przyszłość... Nie śpij w lompach, bo cie mole zeżrą. 

Gdy już dotarli na miejsce Prezes wytykał błędy kierownikowi, które ten popełnił w pierwszym dniu pracy.
- Uuu panie kierowniku. Ładnie, żeś pan tam zjechał. Krzywo wyszło i trzeba to poprawić. Widać, że na trzeźwo to kleiłeś.



Inspekcja trwała dalej. Alfred wytykał kolejne błędy.
- A tu zalep mi tą dziurę. Szpara jest na całą dłoń. Tak to my robić nie będziemy.
Po czym klepiąc Zenka po ramieniu dodał:
- Ale rozumiem cie. Klejenie na trzeźwo ci nie służy.



Zeszli na dół.
- Ten odcinek ma być zrobiony do końca tygodnia.
Alfred nic więcej nie powiedział. Odszedł.



Zenek nie czekając od razu zabrał się do pracy.



Dostawca zapałek wysypał budulec ładny kawałek od stadionu. 
Biedny Zenek trochę się nachodził.
- Cholera, dalej nie szło tego wysypać!- mamrotał pod nosem.


Pół dnia później.
- Eh, w końcu ostatni kurs. Powinienem upomnieć się o kilometrówkę za dzisiejszy dzień.



Zenek pracował w pocie czoła.
Zapałka po zapałce kleił wytrwale.


Robota w mgnieniu oka posuwała się do przodu.
Jednak Zenek lepiej pracuje na wspomagaczach.



- A ty co tak podpierasz tę zapałkę?!- krzyczał z dołu Prezes.
- Panie Alfredzie!- odpowiedział zdyszany kierownik.- Mam do pana sprawę!



Zenek zszedł do prezesa. 
Ocierając pot z czoła rzekł:
- Przydałaby mi się pomoc. Prędzej przejdę na emeryturę, niż to skończę sam. I jakaś koparka by się przydała. Te zapałki pół dnia nosiłem!
- Hmm, przemyśle Twoją propozycję. Ale nic nie obiecuję. Wiesz, dodatkowe koszty, a moje Porshe na wodę nie jeździ. Teraz idź odpocznij. Na razie.
- No, no, do jutra panie prezes.


***KONIEC***


Wystąpili:

Prezes Alfred Wąs

Kierownik, Zenek

Kolejny odcinek za tydzień!