Zdjęcia oraz teksty, zamieszczane na blogu są moją własnością i zabronione jest kopiowanie ich bez mojej zgody. W przypadku gdy tekst lub zdjęcia nie są mojego autorstwa, zamieszczam odnośnik na końcu posta.

poniedziałek, 28 grudnia 2015

"Majstry" Odcinek 1. Konferencja prasowa.

Witajcie ponownie :)
Przemyślałem kilka spraw i doszedłem do wniosku, że wrzucanie zdjęć
i biadolenie jest trochę nudne. Postanowiłem to trochę urozmaicić. Chcę przedstawić budowę w formie historyjki pt. "Majstry".
Jestem ciekawy Waszych opinii, co sądzicie o moim pomyśle.
Czekam na Wasze komentarze:)
Zapraszam na relację z konferencji prasowej.

Dziennikarze w napięciu oczekują wystąpienia nowego prezesa. Każdy zadaje sobie pytanie 
kim on jest i kto wchodzi w skład Rady Nadzorczej. Ludzie spoglądają niecierpliwie na zegarki. Mamy bowiem kilku dziesięciominutowe opóźnienie. 






Ale uwaga, za kulisami zrobiło się głośno. Lada moment powinien pojawić 
się... tak o to i on... Długo wyczekiwany nowy prezes niemal wbiegł na sale konferencyjną. 


 Między dziennikarzami rozległy się szepty, które umilkły wraz z pierwszymi słowami prezesa.
Wszyscy słuchali już w skupieniu.


 - Witam wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuje za zainteresowanie i przybycie. Na wstępie chciałbym od razu zaznaczyć, że nie będę odpowiadał na żadne pytania. Jest to konferencja czysto informacyjna. Uznałem, że należy poinformować opinie publiczną o zmianach jakie zaszły. Wiem, wiem. Każdy zastanawia się kim jestem i co tu robię. Otóż odpowiadam. Nazywam się Alfred, Alfred Wąs. Jestem inwestorem z dalekiego miasta, który przybył do Waszych małych Radomic. Dowiedziałem się o budowanym modelu stadionu, wiec postanowiłem go zobaczyć. Spodobał mi się i uznałem, że muszę pokierować tym projektem. W związku z tym powołałem dziś Radę Nadzorczą Radomka Stadium.

Na sali znów podniosły się szepty. Pewien dziennikarz próbował nawet zadać pytanie lecz został szybko uciszony.


Oburzony Alfred podniósł głos.
- Powiedziałem, żadnych pytań!
Salę ogarnęła cisza.

- Dziękuję. O czym to ja mówiłem? A tak, skład rady będzie jednoosobowy. Od tej chwili proszę do mnie zwracać się "panie prezesie". Pewnie w prasie za chwilę pojawią się plotki na temat mojego wynagrodzenia i opinie dotyczące mojej osoby. Otóż uprzedzam dociekania o pieniądze. W związku z powołaniem rady i wyborem prezesa, przyznałem sobie drobną premię pieniężną, coś około stu tysięcy złotych. To na początek, zobaczymy jak będzie się rozwijała budowa. 


 - Ekhem! Przepraszam najmocniej. Także tego... tak. Przyszedł czas żeby przedstawić Państwu nowego kierownika budowy. Oto cioteczny kuzyn, mojego wujka od strony matki, Zenek!

Zza kulis wyszedł facet w murarskim kombinezonie. Ze strefy przeznaczonej dla dziennikarzy dobiegł krzyk:
- Nie dość, że premie bierze za nic to jeszcze rodzinę na stanowiskach obsadza! Skandal!- Ów dziennikarz nie doczekał końca konferencji. Został wyniesiony przez ochronę.



 Prezes uścisnął rękę nowemu kierownikowi, po czym kontynuował przemowę.





 - Jestem przekonany, że to dobry wybór. Zenek ma spore doświadczenie w budowlance. Stawiał kurnik u babci w gospodarstwie, postawił szopę na szpadle i grabki obok swojego domu i zbudował synowi na konkurs do szkoły karmnik dla ptaków. W pełni ufam jego umiejętnościom oraz doświadczeniu. Dziękuję bardzo za uwagę. To wszystko co mam do powiedzenia w tej sprawie. Teraz ja i kierownik udamy się na małe, pokonferencyjne after party. Obiecuję, że jak tylko Zenek wytrzeźwieję po bankiecie to od razu zabierze się do pracy.  Dziękuję bardzo za uwagę! Tymczasem chwila dla fotoreporterów.


***KONIEC***

Wystąpili:
Prezes, Alfred Wąs

Kierownik budowy, Zenek

Podobało się? :)
Już teraz zapraszam na kolejny odcinek.








wtorek, 15 grudnia 2015

Z domowego archiwum, część II i aktualne postępy.


Nadeszła pora na... pomidora!!!
Żarcik :)

Teraz na poważnie.
Trochę podłubałem przy zapałkach, pomierzyłem, pokleiłem, prawie miesiąc zleciał 
od ostatniego wpisu
i przyszedł czas na dalszą relację z budowy.
Zaczynamy!

Napis, który zakończył ostatni wpis, a właściwie jego zdjęcie
prezentuję się tak:

Taśma LED idealnie się wpasowała.
Miałem trochę problemy z zamontowaniem taśmy LED. Była trochę zakrzywiona
i trudno było ja doprowadzić do normalnego stanu. 
Ale na efekt świetlny musicie trochę poczekać :)

Najpierw trzeba to wszystko zakryć dachem.
Kilka prób mierzenia i odrysowania zakończyło się fiaskiem.
Udało się dopiero, bodajże za piątym razem.
Około sześć godzin klejenia (rozłożyłem to sobie na dwa dni, bo kto normalny by tyle wytrzymał)
i gotowe.


Później potraktowałem to papierem ściernym, zaczynając od gradacji 80, 100,
następnie 120, 220 na 480 skończywszy. W sumie ok godzina szlifu.
Jak to mówią, Gdzie zapałki szlifują, tam trociny lecą czy jakoś tak;).


A tu ofiara godzinnego wysiłku szlifowania ręcznego.

Moje paluchy
Efekt zadowalający:

A jak to się prezentuje w całości?
Ano tak o, kilka szybkich zdjęć:





Czas na napis na ścianie trybuny.
Widać go dość dobrze, tylko ciężko było mi ustawić aparat, żeby zrobić odpowiednie zdjęcie.



A tak stadion prezentuje się w nocy


Na płycie boiska jeszcze bałagan, ale niebawem znajdzie się tam murawa.

Może być?

Nie ma co spoczywać na laurach, do zakończenia budowy jeszcze długa droga.
Teraz najtrudniejsza część- budowa elewacji i dachu.
Ale po kolei. Zacząłem od wyrównania trybun ( ścianka z zapałek na samej górze). Miało to na celu zrównać poziom przy budowie szkieletu pod dźwigary. 

Na zdjęciu ścianka nie jest w pełni skończona.
Projektantem nie jestem, ale trzeba było sobie zaplanować kolejne etapy budowy.
Lepszy rydz niż nic.
Plan przedstawia planowaną długość i przekrój dźwigarów oraz wysokość stadionu.


Podczas planowania wyliczyłem, że szkielet pod dźwigary będzie miał 4,7 cm wysokości.
Standardowe zapałki mają długość 4,2 cm. Musiałbym sklejać zapałki. Nie chciałem sobie robić dodatkowej pracy, więc zamówiłem patyczki o grubości zapałek tj. 2mm i długości 65 cm. Wystarczyło je pociąć.


 Długość 4,7 cm.
Dwa były gotowe. Pozostało wyciąć jeszcze 63 patyczki o długości 4,7 cm oraz 65 patyczków o długości 3 cm.
Dwie godziny żmudnego docinania, szlifowania, mierzenia suwmiarką i gotowe.
Można zacząć robić szkielet pod "posadzkę", na której umieszczę dźwigary.
Prace montażowe ruszyły.



Ten kieliszek po lewej stronie u góry (pewnie go nie zauważyliście zanim tego nie przeczytaliście) nie służył mi do picia, nie nie :) Trzymałem w nim pocięte patyczki.



Długi wieczór docinania i klejenia dobiegł końca.
Teraz muszę wykleić szkielet, a później to się zobaczy.
Nie ma co planować na zapas.

Co sądzicie o stadionie? Podoba się Wam?
Jeśli macie jakieś uwagi, podzielcie się nimi w komentarzach, chętnie przeczytam Wasze opinie.
A tymczasem bywajcie! 
Do następnego wpisu :)