Zdjęcia oraz teksty, zamieszczane na blogu są moją własnością i zabronione jest kopiowanie ich bez mojej zgody. W przypadku gdy tekst lub zdjęcia nie są mojego autorstwa, zamieszczam odnośnik na końcu posta.

czwartek, 29 stycznia 2015

Wiatr we włosach, muchy na zębach...- szyba w kabinie musi być!

Po trzydniowej przerwie czas na kolejną relację z budowy. Na początek trochę historii.

Lata dwudzieste XX w. Na wyposażeniu Wojska Polskiego znajduję się ponad 40 marek (o matko!) pojazdów mechanicznych, pochodzących głównie ze zdobyczy wojennych. Tak duże zróżnicowanie prowadzi do problemów eksploatacyjnych i technicznych. Co marka, to inna konstrukcja pojazdu. Kilku mechaników nie jest w stanie ogarnąć tych wszystkich typów silników, co i jak jest zbudowane (hm, w sumie to są w stanie, tyle że to zajęłoby im tyle czasu, że te pojazdy wylądowałyby na złomie). Trzeba coś z tym zrobić. Postanowiono ograniczyć liczbę marek i rozpocząć produkcję w Polsce.
21 września 1932 roku (Państwowe Zakłady Inżynierii) zawarły
 umowę licencyjną z włoską firmą FIAT (Fabbrica Italiana Automobili Torino), na mocy której rozpoczęto produkcje samochodu ciężarowego Fiat 621 L o ładowności 2,5 tony oraz Fiat 621 R, wersję autobusową.
Jakie drogi w Polsce mamy obecnie, każdy widzi. Wcale lepiej nie było w latach 30 XX w. Postanowiono więc wzmocnić włoską konstrukcję Fiata, żeby ten sprostał polskim drogom. Modyfikacje jakie wprowadzono to m. in.:
  • zwiększenie rozstawu i wzmocnienie osi (żeby z łatwością omijać dziury)
  • wzmocnienie ramy
  • wzmocnienie osadzenia drzwi w kabinie (oczywiście żeby nie wypadły podczas jazdy)
  • większy zbiornik paliwa
  • wzmocniono amortyzatory i resory
  • zastosowano prosty gaźnik Solex.

Produkcja samochodów Poski Fiat 621 w liczbach:
  • 9400 samochodów ciężarowych
  • 330 pojazdów sanitarnych
Ale zanudziłem, co? Mam nadzieję, że mi wybaczycie tę dawkę historii :).
Dobra, dosyć gadania, wróćmy do sklejania. 

Zaczniemy od wprawienia szybki do naszej kabiny kierowcy. Skąd ją wziąć. Wbrew pozorom to bardzo proste :). Kojarzycie pudełka z okienkiem? Można zastosować te plastikowe okienko, albo wieczko z plastikowego pojemnika, np po surówce.

Ja wybrałem okienko z pudełka.
Najpierw mierzymy wysokość i szerokość okna w kabinie. Następnie skalpelem zaznaczamy delikatnie linie cięcia (zwykle z małym zapasem, żeby można było przykleić szybkę) i wycinamy.

Boczna szybka

Przyklejamy? Otóż nie :). Wykorzystamy już gotowy element, żeby odrysować drugą szybkę.

Przednia szyba. Szklarzem nie jestem, ale obiecuję, że szyby w kolejnych modelach będą lepszej jakości :)
Miałem małe problemy z przyklejeniem szybek. Kilka razy mi się odklejały, jak nie lewa to prawa... Gdy wydawało się, że wszystko jest w porządku to odpadła przednia, eh... złośliwość rzeczy martwych. Ciężko je przykleić z powodu małej powierzchni przy oknach (miejsce gdzie można przykleić szybkę jest szerokości 1 mm)

No ale co cię nie zabiję, to cię wzmocni. Szyby na miejscu:)

Niestety nie udało mi się uniknąć pobrudzenia klejem.
Należy zwrócić uwagę na górną krawędź wprawionych szybek, żeby nie wystawały bo nie przykleimy dachu. Sprawdźmy, czy wszystko pasuje.


A do pracy jadę tak:

I te uczucie wiatru we włosach. Wszystko by pasowało, gdyby nie odbijające się od czoła muchy...
No nie no... tak jeździć nie można :). I na tym zakończymy dzisiejszy krótki wpis. Idę skleić kabinę do podwozia, nadkola, zrobić pakę i powoli będę malował. Do zobaczenia!


niedziela, 25 stycznia 2015

Fortuna kołem się toczy...

Dobry wieczór. Wszystkie narzędzia posprzątane, pędzle umyte, farbki zakręcone. Na stole warsztatowym lampka już zgasła. Czas na podsumowanie dzisiejszych zmagań na froncie modelarskim.

Na początek chciałbym Wam zaprezentować pomalowaną sofę kierowcy (dziwnie brzmi, ale fotelem tego nazwać nie można)

Wyszło chyba nie najgorzej

Dziś mierzyłem się z kołami. Na zdjęciu powyżej efekt nieudanego brudzenia, ale o tym za chwilę.
Zacznijmy od początku.
Po wycięciu z ramki usuwamy pozostałości. Robimy tak z każdą częścią modelu, nie tylko z kołami. Usuwanie kawałków plastiku to konieczność, jeżeli nie chcemy zeszpecić modelu.



Duży nadmiar delikatnie odcinamy skalpelem, uważając przy tym, żeby nie uszkodzić części modelu. Najlepiej odcinać po małym kawałku. Gdy uznamy, że już wystarczy, szlifujemy resztę papierem ściernym o gradacji od 600 do 800
i koło wygląda o wiele lepiej.
|
|
\/
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego jest tak upaćkane. Ja też :)


Ale spokojnie, wszystko jest pod kontrolą. Pozostały jeszcze trzy...

W rzeczywistości na efekt czekalibyście... no, cały dzień. Jedna warstwa, czekanie aż wyschnie. Druga warstwa, znów czekanie, malowanie kamuflażu, poprawianie niedoskonałości, bla... bla... bla. A tu? Jedno przejechanie palcem po rolce przewijania i proszę, gotowe. Magia internetu :)



Teraz obiecane kilka słów o nieudanym brudzeniu. Otóż chciałem trochę urozmaicić model, dodać kurz. Zakupiłem w sklepie dwa pigmenty (tak na początek, żeby poćwiczyć), jasny piasek i ciemny brąz. Nałożyłem jaśniejszy pigment i utrwaliłem go pigment fixerem. Nie byłem zadowolony, wiec spróbowałem z brązem. Chyba dałem za dużo płynu bo wszystko mi się rozpłynęło. Oto efekt:


Nie wyszło. Kolory się zmieszały. Żeby ratować sytuację pomalowałem koło jeszcze raz. Będą kolejne próby z pigmentami. Macie jakieś rady? Przydałaby mi się Wasza pomoc :). Z góry dziękuję.

Podsumowując: modelarstwo nie wybacza błędów. Dostałem lekcję i mam nauczkę. Po dzisiejszym dniu przegrywam 1:0, ale nie składam broni :).

W czwartej części zmagań z Fiatem przedstawię Wam krótką historię tego pojazdu, wprawię szybki do kabiny i... się zobaczy :).

A tymczasem życzę spokojnej nocy, dobranoc.

sobota, 24 stycznia 2015

"Siostro, poproszę pęsetę." i mała zapowiedź.

Już w przyszłym tygodniu ruszę z nowym projektem. Ma to związek ze zbliżającymi się walentynkami (do tego jeszcze daleko, wiem, wiem ale rękodzieło wymaga czasu). Chcę zrobić swojej dziewczynie mały upominek. Stwierdziłem, że po co kupować, skoro mogę zrobić coś sam. Chwila pomyślunku + trochę czasu na realizację = satysfakcja z wywołania uśmiechu na twarzy kogoś kogo kochasz :)
Więcej szczegółów wkrótce.

Dziś w roli głównej pęseta. W modelarstwie bardzo praktyczny i potrzebny sprzęt, w sumie obowiązkowy. Eh... jeszcze gdyby ręce się tak nie trzęsły... Boję się pomyśleć co to będzie na starość :). 
Na początku używałem prostej pęsety, ale o wiele lepiej sprawdza się zakrzywiona. No dobra, dosyć tego gadania, trzeba skleić miejsce dla kierowcy. 

Na początek dźwignia zmiany biegów. W poprzednim poście zwróciłem uwagę na to, aby za bardzo nie wycinać jej z ramki. Tu doskonale widać, że dolna część dźwigni jest potrzebna.

I weź tu traf... bez lupy ani rusz.
  
O patrz, udało się.


Pasuje idealnie. Teraz pytanie, następnie kleimy kierownicę czy fotel kierowcy? Pierwsza myśl, która przyszła to kierownica, ale zapaliła mi się lampka w głowie: skąd będziesz wiedział na jakiej wysokości umieścić kierownice? Co jeśli po przyklejeniu fotela okaże się, że kierownica jest za nisko? Więc kolej na fotel.

To raczej sofa, a nie fotel dla kierowcy...

Z wycięciem kierownicy miałem trochę kłopotów (liche to takie), o mały włos i by się złamała. Powolnymi ruchami skalpela przeciąłem miejsca połączenia z ramką i jakoś obyło się bez ofiar :). Wystarczy jeszcze przykleić.

Pęseta- 14 zł. Lupa- no to już droższy wydatek. Wygoda w klejeniu- bezcenne.
Wszystko już na swoim miejscu, zaczynamy malować. Kierownicę i gałkę od dźwigni biegów upaćkałem na czarno pędzelkiem 10/0 (tu wystarczyła jedna warstwa), a sofę na brązowy pędzlem 2/0 (tu już musiałem malować dwa razy).

Tu jeszcze sofa bez obicia.

I to ostatnie zdjęcie, nie męczę już Was, przynajmniej dziś ;). Wyposażenie wersja standard: sofa, kierownica i dźwignia. Zastanawiacie się pewnie gdzie jest silnik, pedał gazu, sprzęgło, hamulec? Otóż odpowiadam: w wersji exclusive. Tu mamy napęd typu Flinston, czyli przebieraj nogami ile wlezie :)

I to tyle. Kolejna relacja z postępów wkrótce!
Serdecznie zapraszam.








piątek, 23 stycznia 2015

Złodzieje elementów i pęknięty resor

Stało się! Na warsztat trafia pierwszy model, Fiat 621 z serii First to Fight. Szybki montaż, dobry dla początkujących :). Do wyboru jest jeszcze z CKM przeciwlotniczym. Ja wybrałem wersję z plandeką, która bardziej mi się podoba.



Na odwrocie pudełka propozycja jakimi kolorami i w jaki sposób należy pomalować model. Bardzo przydatna informacja dla początkujących modelarzy (w tym mnie). Tu akurat mamy paletę kolorów vallejo. Ja natomiast dobrałem swoje kolory z palety pactra. Zobaczymy co z tego wyjdzie:)



Po zewnętrznych oględzinach czas dorwać się do wnętrza pudełka. Po zażartej walce z tasiemkami zabezpieczającymi otwieram pudełko, wyciągam ramki z elementami modelu i...

... zdziwienie. Kto do jasnej ciasnej grzebał przy mojej ramce!! Ewidentnie czegoś tam brakuje. Już miałem iść z tym na policję, ale doszedłem do wniosku, że lepiej kleić niż donosić...



... i zabrałem się za wycinanie elementów. Jako pierwsze podwozie, potem przednie i tylne zawieszenie, a na końcu koło zapasowe. Rada: wycinamy tylko te części, które będziemy kleić. Nie wycinamy wszystkiego od razu, bo zrobimy sobie tylko bałagan i możemy pogubić drobne elementy.  
Już na początku napotkałem problemy- za mocno przydusiłem skalpel do ramki i pękł mi prawy resor. Uszkodzoną część skleiłem dopiero po wycięciu całego podwozia.


Przy wycinaniu elementów zauważyłem kilka miejsc, na które trzeba bardzo uważać:


Rys. 1. i 2.- Resory. Bardzo łatwo jest o złamanie lub nadgięcie któregoś z nich.
Rys. 3.- Przedni zderzak.
Rys. 4.- Kierownica.
Rys 5. i 7.- Tylne oraz przednie zawieszenie. Przy wycinaniu tych elementów należy uważać, aby nie wyciąć "za daleko", ponieważ po przyklejeniu kół może okazać się, że ich rozstaw będzie zbyt mały.
Rys. 6.- Dźwignia zmiany biegów. Tutaj uważamy, żeby nie odciąć dolnej części, którą w dalszym etapie wklejamy w podłogę samochodu.

Pierwszy punkt instrukcji możemy odhaczyć jako gotowe:) 




W kolejnych etapach skleję wnętrze pojazdu, koła, i wprawię szybki do kabiny. Zapraszam na kolejne relacje z budowy:)

środa, 7 stycznia 2015

Wejdź, oprowadzę Cię.



Ponury dzień, słońce schowane za szarymi, ciężkimi chmurami. Południowy wiatr gra na liściach dębu, pod którym odpoczywasz po wędrówce. Na małym, kraciastym kocu rozłożony masz kosz z kanapkami, a termos oparty jest o pień drzewa. Rozglądasz się w lewo, w prawo. Badasz oczami horyzont, szukając kolejnego celu wędrówki. Myślisz sobie: "Eee... nic ciekawego, wszędzie dookoła nuda. Nic tylko łyse pola. Chyba zawró... ale zaraz. Co to? Dookoła szary dzień, ale nie tam". Twoje oczy wypatrzyły na horyzoncie miejsce rozświetlone promieniami słońca przebijającymi się przez ciemne chmury. W oddali rysują się kontury budynków otoczonych murem. Miasteczko? Nie, to coś innego. To czyjś mały świat. Twoja wola, czy pójdziesz dalej. Co zamierzasz, nie wiem, ale zawracając teraz, już nie powrócisz.










Więc chowasz kanapki, termos i ruszasz w nieznane. Twój wybór. Mogę zapewnić, że tamtejszy gospodarz przyjmie Cię najlepiej jak potrafi.

Minęło kilkanaście minut, stoisz pod bramą i pukasz.
-Już otwieram, już otwieram- odezwał się nieznajomy, po czym otworzył lewe skrzydło bramy i mówił dalej:

Witaj. Jestem tutaj gospodarzem, a to mój mały świat. Wejdź, oprowadzę Cię :) Po prawej stronie znajduję się mój warsztat modelarski. To ta drewniana chatka z jednym oknem. Czekaj, czekaj... powiedziałem: warsztat? Hah! Nic podobnego. Hm, warsztacik. Tak warsztacik to będzie dobra nazwa, bo jestem modelarzem początkującym. Lubię podłubać przy zapałkach, fajne rzeczy można z nich skleić. Mam nadzieję, że wystarczy mi zapału i chęci, aby dokończyć to co zacząłem (o tym opowiem wkrótce:)) i zrealizować projekty, które rodzą mi się w głowie.
O, a tam na górze, nad warsztatem, tam gdzie świeci się światło... o matko, znów nie zgasiłem światła! Jak tak dalej będę robił to się nie wypłacę i zostanie mi tylko lampa naftowa. Zaraz zaraz, nie mam nawet świeczek, a gdzie tu taka lampa... Mniejsza z tym. To tam na górze mam swój kącik do pisania. Cisza, spokój. Tam wymyślam swoje opowiadanie.
O nie, ale wtopa, już na samym początku. Gdzie moje maniery, nawet się nie przedstawiłem. Na imię mam Tomek :) A to mój mały świat modelarski i pisarski. Zapraszam.