Zdjęcia oraz teksty, zamieszczane na blogu są moją własnością i zabronione jest kopiowanie ich bez mojej zgody. W przypadku gdy tekst lub zdjęcia nie są mojego autorstwa, zamieszczam odnośnik na końcu posta.

sobota, 24 stycznia 2015

"Siostro, poproszę pęsetę." i mała zapowiedź.

Już w przyszłym tygodniu ruszę z nowym projektem. Ma to związek ze zbliżającymi się walentynkami (do tego jeszcze daleko, wiem, wiem ale rękodzieło wymaga czasu). Chcę zrobić swojej dziewczynie mały upominek. Stwierdziłem, że po co kupować, skoro mogę zrobić coś sam. Chwila pomyślunku + trochę czasu na realizację = satysfakcja z wywołania uśmiechu na twarzy kogoś kogo kochasz :)
Więcej szczegółów wkrótce.

Dziś w roli głównej pęseta. W modelarstwie bardzo praktyczny i potrzebny sprzęt, w sumie obowiązkowy. Eh... jeszcze gdyby ręce się tak nie trzęsły... Boję się pomyśleć co to będzie na starość :). 
Na początku używałem prostej pęsety, ale o wiele lepiej sprawdza się zakrzywiona. No dobra, dosyć tego gadania, trzeba skleić miejsce dla kierowcy. 

Na początek dźwignia zmiany biegów. W poprzednim poście zwróciłem uwagę na to, aby za bardzo nie wycinać jej z ramki. Tu doskonale widać, że dolna część dźwigni jest potrzebna.

I weź tu traf... bez lupy ani rusz.
  
O patrz, udało się.


Pasuje idealnie. Teraz pytanie, następnie kleimy kierownicę czy fotel kierowcy? Pierwsza myśl, która przyszła to kierownica, ale zapaliła mi się lampka w głowie: skąd będziesz wiedział na jakiej wysokości umieścić kierownice? Co jeśli po przyklejeniu fotela okaże się, że kierownica jest za nisko? Więc kolej na fotel.

To raczej sofa, a nie fotel dla kierowcy...

Z wycięciem kierownicy miałem trochę kłopotów (liche to takie), o mały włos i by się złamała. Powolnymi ruchami skalpela przeciąłem miejsca połączenia z ramką i jakoś obyło się bez ofiar :). Wystarczy jeszcze przykleić.

Pęseta- 14 zł. Lupa- no to już droższy wydatek. Wygoda w klejeniu- bezcenne.
Wszystko już na swoim miejscu, zaczynamy malować. Kierownicę i gałkę od dźwigni biegów upaćkałem na czarno pędzelkiem 10/0 (tu wystarczyła jedna warstwa), a sofę na brązowy pędzlem 2/0 (tu już musiałem malować dwa razy).

Tu jeszcze sofa bez obicia.

I to ostatnie zdjęcie, nie męczę już Was, przynajmniej dziś ;). Wyposażenie wersja standard: sofa, kierownica i dźwignia. Zastanawiacie się pewnie gdzie jest silnik, pedał gazu, sprzęgło, hamulec? Otóż odpowiadam: w wersji exclusive. Tu mamy napęd typu Flinston, czyli przebieraj nogami ile wlezie :)

I to tyle. Kolejna relacja z postępów wkrótce!
Serdecznie zapraszam.








2 komentarze:

  1. No fajnie :)
    nie widzę tylko zdjęcia pomalowanej kanapy, chyba że nie dodałeś :D

    OdpowiedzUsuń