Zdjęcia oraz teksty, zamieszczane na blogu są moją własnością i zabronione jest kopiowanie ich bez mojej zgody. W przypadku gdy tekst lub zdjęcia nie są mojego autorstwa, zamieszczam odnośnik na końcu posta.

niedziela, 15 lutego 2015

Pierwsza budowa z zapałek- "Projekt Walentynka".

Cześć.

Tak jak obiecałem, dziś pokażę Wam mały upominek, który zrobiłem dla dziewczyny.
Wiem, że już po walentynkach, ale byłoby nie w porządku zamieszczanie zdjęć przed wręczeniem prezentu, więc robię to dziś. Zapraszam:)

Poniedziałek. 
Po przyjściu z pracy od razu zabrałem się za zrobienie ogólnego planu i zacząłem kleić. Rezultat po 7 godzinach przycinania, przymierzania, przyklejania:

Wyklejona podstawka i... no właśnie nie wiem jak to nazwać:). Z tego miało wyjść serce.
Wtorek.
Dzień szlifowania. Na pierwszy ogień podstawka. Zacząłem od papieru gradacji 80, potem 100 i 120, 180 oraz 220. Zaokrągliłem krawędzie i na końcu całość przetarłem jeszcze osiemsetką. 
Około godzinę później:



Może być.
Nałożyłem trzy warstwy lakieru.
Czas na serce. Tu przyda się jeszcze skalpel do nadania odpowiedniego kształtu.


Z każdym szlifem serce nabierało kształtów.


Ale było by zbyt dobrze gdybym skończył bez problemów. Najpierw odpadła mi zapałka na samym dole serca, później stało się ono trochę giętkie. Klej chyba trochę puścił pod wpływem ciepła wydzielanego podczas szlifowania. Musiałem trochę odczekać. 
Jakby tego było mało, serce trochę się nadłamało na prawej połówce i musiałem skleić ten kawałek jeszcze raz.
Koniec końców:




Oczywiście serce też przykryłem trzema warstwami lakieru.

Trochę się nazbierało tych trocinek.



Środa.
Przymierzyłem małe serce do podstawki. Eee... trochę łyso.
Do walentynek jeszcze trochę czasu zostało. Pomyślałem, że zrobię drugie, większe. 
Zabrałem się za rysowanie szkicu.
Postanowiłem teraz zastosować technikę wyginania zapałek. Nigdy tak nie kleiłem. Obawa, że się nie uda była, ale nie miałem nic do stracenia.
Więc zacząłem.



Ofiary moich prób...
Do wyginania użyłem pęsety. Po kilkunastu zapałkach ból palców dawał się we znaki.
Nieco po ponad godzinie pojawił się uśmiech na mojej twarzy :).
Drugie serce zrobione.
Wyszło całkiem nieźle jak na pierwsze klejenie tą techniką.
Szlif- musiałem uważać teraz, aby niczego nie połamać.
 Dałem radę.

Zaświeciła mi się lampka z kolejnym pomysłem na wyklejenie większego serca łepkami od zapałek.
Do roboty. 
Duży zapał został przygaszony już przy odcinaniu łepków.
Po wycięciu jednej paczki zapałek przyszło znużenie, monotonia.
Zebrałem się w sobie i dokończyłem dzieła.



Czwartek. 
Ostatni dzień budowy.
Czas połączyć wszystko w jedno.


Do podstawki dorobiłem jeszcze małe nóżki.
Kilka kropel kleju tu i tam.
Gotowe.





Chwile niepowodzeń, zwątpienia, znużenia.
Ale dla Jej uśmiechu było warto.

"Projekt Walentynka" w liczbach:
Łącznie budowa trwała nieco ponad 20 godzin.
Zużyłem ok. 100 zapałek.
Łączna wysokość 9 cm.
Długość podstawki 9 cm.
Szerokość podstawki 4 cm.
Łepki straciły 42 zapałki.

Dziękuję za uwagę!
Już teraz zapraszam na kolejne projekty, które mam zamiar zrealizować.
Miłego dnia!

2 komentarze:

  1. Ciekawy pomysł, wykonanie również :D Najfajniejsze te główki zapałek :)
    Też uważam że najlepsze prezenty to te zrobione własnoręcznie :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację:) Te robione własnoręcznie dają podwójną radość:) Dzięki, że znalazłeś chwilę i zajrzałeś tu;)

    OdpowiedzUsuń